wtorek, 16 lipca 2013

Na działce czuć, że lato w pełni !! Owoce zjada się prosto z krzaka  - porzeczki, agrest,  maliny....smakują jakoś lepiej niż te kupione w sklepie ;) Szpaki były na tyle miłe, że podzieliły się z nami czereśniami i udało nam się zerwać prawie całą miskę :) Wiśnie są już takie jakie lubimy - bordowe i słodkie. Porzeczek czarnych i czerwonych tyle, że jeszcze kilka dni będziemy opijać się domowej roboty jogurtami :)  Czekamy jeszcze tylko na aronie. Ją oddamy w dobre ręce, które zmienią je w pyszną nalewkę!

Właśnie przeszliśmy pierwszą w swoim życiu lustrację ;) Działka dostała 3, alejka przed nią 4 ! Dobrze, że w tym sezonie zrobiliśmy przynajmniej jedno koszenie trawy. Inaczej mielibyśmy repetę ;)

piątek, 12 lipca 2013

Działkowe zarazy

Cała szczęśliwa przesadziłam swoją piękną, hodowaną z troską dynię z balkonu na działkę. Oczyściłam jej kawał ziemi z zielska, podlałam i zadowolona pojechałam do domu. Kiedy po dwóch tygodniach nieobecności [ spowodowanej brakiem auta ] pojawiliśmy się ponownie na działce, warzywnik zionął pustką.W pierwszej chwili myślałam, że okazałe już rośliny padły łupem złodziei, którzy bez krępacji buszują po Ogrodach i łakomią się na najdziwniejsze rzeczy. Są zresztą tematem na osobny wpis.....Jednak sąsiad słysząc moje gniewne okrzyki na wrednych żuli, pospieszył z informacją, że on obstawiałby ślimaki. Jemu pożarły cały zagon rzodkiewki i nie zostawiły nawet śladu. Na pierwszy rzut oka nie było ich widać, jednak  po dokładnej inspekcji okazało się, że jesteśmy prawdziwym ślimaczanym zagłębiem!!!! Pod klapą odpływu wody znaleźliśmy całe stado, kilkadziesiąt sztuk bez skorup ! Wredne stworzenia czekały tylko aż pojawi się jakaś ciekawa roślinka do zjedzenia!!Trawa i chwasty oczywiście były poza ich menu ;) A ja akurat przywiozłam do wsadzenia naparstnicę i malwę....Aby je tymczasowo osłonić przed atakiem ślimaków obsypałam  je dookoła popiołem z ogniska i miałam nadzieję, że to pomoże. Następnego dnia wróciłam jednak na działkę zaopatrzona w środek powstrzymujący ślimaki. Wysypianie niebieskich  granulek wokół roślin miało odstraszać obślizgłe stworzenia. I rzeczywiście, okazały się skuteczne. Do pewnego stopnia są odporne na deszcz - rozmyły się dopiero po kilku ulewach. Następnego dnia wokół zabezpieczonych kwiatów widać było masę śluzu i kilkadziesiąt ślimaczych trucheł.
Postanowiłam wypróbować także bardziej ekologiczną pułapkę, którą stosowała na ogrodzie mama. Okazuje się bowiem, że ślimaki są łase na piwo!! :) W kilku miejscach wkopałam więc w ziemię obcięte spody plastikowych butelek i napełniłam je piwem. Już następnego dnia zapełniły się ślimakami, które wpadały do środka i topiły się. Cały czas zbierały się także nowe okazy.


Mam nadzieję, że zastosowanie tych dwóch metod uchroni od pożarcia rośliny, które chciałabym uchować!!

Innym szkodnikiem jaki u nas zagościł to namiotnik jabłoniowy.


Opanował niestety obie jabłonie, które rosną na naszej działce. Liście owinięte są kokonami, przez które widać gąsieniceNie robiliśmy w tym roku żadnych oprysków ochronnych więc zapewne to ułatwiło rozwój pasożytów. Kiedy tylko zauważyliśmy problem usunęliśmy zaatakowane liście [ a przynajmniej staraliśmy się dotrzeć do wszystkich] ale być może było już za późno. Żerujące gąsienice uszkadzają bowiem nie tylko liście ale i pąki jabłoni. Być może jest to powód takiej małej ilości owoców na drzewach. Na każdej jabłoni naliczyłam po kilka sztuk  jabłek, natomiast w zeszłym roku zbieraliśmy je workami!!! Chociaż czytałam też kiedyś, że jabłonie owocują obficie co dwa lata. Więc przyczyny mogą być dwie....Wiem teraz na pewno, że jak tylko stwierdzi się obecność namiotnika należy usunąć zaatakowane miejsca i dodatkowo zastosować oprysk odpowiednimi środkami.
Polak mądry po szkodzie ;)